Bardzo rzadko możemy obejrzeć animowaną wersję horroru. Kiedy koleżanka opowiedziała mi o Another, zaciekawiła mnie klątwa oraz rzeczy związane z nią. Dla kogoś takiego jak ja – fanki horrorów była to okazja, by
sprawdzić, czy od czasu pamiętnego Higurashi Japończycy byli w stanie
wymyślić coś równie dobrego. Another sprawił mi niesamowitą przyjemność podczas oglądania.
Kouichi Sakakibara przyjeżdża do rodzinnego miasta swojej mamy, która
zmarła 15 lat wcześniej. Niestety wkrótce po przyjedzie trafia do
szpitala z powodu choroby płuc. Gdy wraca do zdrowia zostaje
przydzielony do klasy mieszczącej się w Północnym Liceum Yomi. Wraz z
nim na zajęcia uczęszcza Misaki Mei– cicha dziewczyna nosząca opaskę na
lewym oku. Od niej bohater dowiaduje się o pewnym zdarzeniu mającym
miejsce 26 lat wcześniej– dziewczyna imieniem Misaki ginie w
nieszczęśliwym wypadku. Była powszechnie lubiana, więc klasa z trudem
radzi sobie z jej śmiercią. Pewnego dnia postanawiają zachowywać się
tak, jakby ich koleżanka nigdy nie zginęła. Od tego momentu uczniów
feralnej klasy oraz ich najbliższych zaczynają prześladować tajemnicze
zdarzenia. Ginie coraz więcej osób, a w miasteczku zaczyna krążyć
przekonanie, że to wszystko wina klątwy. Nietrudno się domyślić, że
właśnie do tej klasy trafia Sakakibara, który będzie chciał rozwiązać zagadkę
tajemniczych zgonów. Nie będzie mu jednak łatwo, ponieważ zaprzyjaźnia
się z Misaki, a to nie podoba się pozostałym uczniom ich klasy.
Pomysł jest bardzo dobry. Mamy tajemnicze miasteczko, jego
małomównych mieszkańców, atmosferę grozy, krwawe zgony, a do tego dziwną
bohaterkę, która początkowo budzi przerażenie. Pojawiające się od czasu
do czasu kruki potęgują wrażenie, że Kouichi miał wielkiego pecha
trafiając akurat tam. Jego pierwsze spotkanie z Misaki też nie należy do
najmilszych– gdy winda zatrzymuje się na najniższym poziomie z
niepokojem odkrywa, że dziewczyna swe kroki kieruje w stronę
kostnicy. Któż o zdrowych zmysłach szedłby tam późnym wieczorem i to z
jakąś starą lalką w dłoniach? W pierwszym odcinku twórcy serwują nam
obrazki pełne niepokoju. Sama muzyka zwiastuje, że nie mamy
do czynienia z lekką, szkolną serią, a raczej z jakimś psychodelicznym
koszmarem. Nie wiem jak wy, ale ja miałam coraz większą ochotę na rozwiązanie tej dziwnej klątwy. Niestety, można żałować, że im bliżej końca tym do fabuły wkrada się
coraz więcej nielogiczności, a akcja przeradza się w (momentami)
bezsensowną jatkę. Po drodze zanika fantastyczny, ciężki klimat, który był przez długi czas
wyznacznikiem serii, a w zamian dostajemy animowane gore w nie
najlepszym wydaniu... Najbardziej w pamięci utkwiły mi postacie porcelanowych lalek.
Szczególną uwagę zasługuje także piękna oprawa graficzna. Tła są wyjątkowo szczegółowe i naprawdę śliczne. Można na nich dostrzec
każdy element. Również
bohaterowie rysowani byli z wszelką dbałością o szczegóły. Nie ma się jednak czemu dziwić, za grafikę odpowiedzialne było PA Works,
wcześniej pracujące przy takich tytułach jak Angel Beats!. Jeśli chodzi o muzykę to świetnie spełniła swoją rolę– była mroczna,
odpowiednio poruszała widza lub powodowała dreszcze, szczególnie w
scenach nocnych. Co do Opening'u, mi się spodobał. Another to dobra pozycja dla tych, którzy lubią opowieści z dreszczykiem opierające się przede wszystkim na klimacie.
Jeśli macie ochotę na wciągające anime z ciekawymi postaciami i lubicie
typować kto i jak zginie oraz kto jest odpowiedzialny za krwawe
zbrodnie, to tytuł ten jest odpowiedni dla was. Możecie też zobaczyć jak
poradzili sobie Japończycy w roli straszenia widza.
kiedy następna recenzja? :)
OdpowiedzUsuń