sobota, 1 listopada 2014

Recenzja Another (Anime)

  Bardzo rzadko możemy obejrzeć animowaną wersję horroru. Kiedy koleżanka opowiedziała mi o Another, zaciekawiła mnie klątwa oraz rzeczy związane z nią. Dla kogoś takiego jak ja – fanki horrorów była to okazja, by sprawdzić, czy od czasu pamiętnego Higurashi Japończycy byli w stanie wymyślić coś równie dobrego. Another sprawił mi niesamowitą przyjemność podczas oglądania.

  Kouichi Sakakibara przyjeżdża do rodzinnego miasta swojej mamy, która zmarła 15 lat wcześniej. Niestety wkrótce po przyjedzie trafia do szpitala z powodu choroby płuc. Gdy wraca do zdrowia zostaje przydzielony do klasy mieszczącej się w Północnym Liceum Yomi. Wraz z nim na zajęcia uczęszcza Misaki Mei– cicha dziewczyna nosząca opaskę na lewym oku. Od niej bohater dowiaduje się o pewnym zdarzeniu mającym miejsce 26 lat wcześniej– dziewczyna imieniem Misaki ginie w nieszczęśliwym wypadku. Była powszechnie lubiana, więc klasa z trudem radzi sobie z jej śmiercią. Pewnego dnia postanawiają zachowywać się tak, jakby ich koleżanka nigdy nie zginęła. Od tego momentu uczniów feralnej klasy oraz ich najbliższych zaczynają prześladować tajemnicze zdarzenia. Ginie coraz więcej osób, a w miasteczku zaczyna krążyć przekonanie, że to wszystko wina klątwy. Nietrudno się domyślić, że właśnie do tej klasy trafia Sakakibara, który będzie chciał rozwiązać zagadkę tajemniczych zgonów. Nie będzie mu jednak łatwo, ponieważ zaprzyjaźnia się z Misaki, a to nie podoba się pozostałym uczniom ich klasy.

  Pomysł jest bardzo dobry. Mamy tajemnicze miasteczko, jego małomównych mieszkańców, atmosferę grozy, krwawe zgony, a do tego dziwną bohaterkę, która początkowo budzi przerażenie. Pojawiające się od czasu do czasu kruki potęgują wrażenie, że Kouichi miał wielkiego pecha trafiając akurat tam. Jego pierwsze spotkanie z Misaki też nie należy do najmilszych– gdy winda zatrzymuje się na najniższym poziomie z niepokojem odkrywa, że dziewczyna swe kroki kieruje w stronę kostnicy. Któż o zdrowych zmysłach szedłby tam późnym wieczorem i to z jakąś starą lalką w dłoniach? W pierwszym odcinku twórcy serwują nam obrazki pełne niepokoju. Sama muzyka zwiastuje, że nie mamy do czynienia z lekką, szkolną serią, a raczej z jakimś psychodelicznym koszmarem. Nie wiem jak wy, ale ja miałam coraz większą ochotę na rozwiązanie tej dziwnej klątwy. Niestety, można żałować, że im bliżej końca tym do fabuły wkrada się coraz więcej nielogiczności, a akcja przeradza się w (momentami) bezsensowną jatkę. Po drodze zanika fantastyczny, ciężki klimat, który był przez długi czas wyznacznikiem serii, a w zamian dostajemy animowane gore w nie najlepszym wydaniu... Najbardziej w pamięci utkwiły mi postacie porcelanowych lalek.

  Szczególną uwagę zasługuje także piękna oprawa graficzna. Tła są wyjątkowo szczegółowe i naprawdę śliczne. Można na nich dostrzec każdy element. Również bohaterowie rysowani byli z wszelką dbałością o szczegóły. Nie ma się jednak czemu dziwić, za grafikę odpowiedzialne było PA Works, wcześniej pracujące przy takich tytułach jak Angel Beats!.  Jeśli chodzi o muzykę to świetnie spełniła swoją rolę– była mroczna, odpowiednio poruszała widza lub powodowała dreszcze, szczególnie w scenach nocnych. Co do Opening'u, mi się spodobał. Another to dobra pozycja dla tych, którzy lubią opowieści z dreszczykiem opierające się przede wszystkim na klimacie.


Jeśli macie ochotę na wciągające anime z ciekawymi postaciami i lubicie typować kto i jak zginie oraz kto jest odpowiedzialny za krwawe zbrodnie, to tytuł ten jest odpowiedni dla was. Możecie też zobaczyć jak poradzili sobie Japończycy w roli straszenia widza.



1 komentarz: